Przejdź do treści

SIQUIJOR, FILIPINY – WIZYTA W FABRYCE OLEJU KOKOSOWEGO!

    Wreszcie jest!
    Odkąd opublikowaliśmy zajawkę posta o fabryce oleju dostaliśmy od Was setki maili i wiadomości
    z pytaniem „kiedy będzie wpis o fabryce, o procesie tłoczenia oleju?” 🙂
    Wychodząc na przeciw Waszym oczekiwaniom – wreszcie jest!

    Błądząc, buszując po sklepach na filipińskiej wyspie Siquijor natknęliśmy się na mydełka, które reklamowane były jako 100% mydła naturalne, powstałe z oleju kokosowego. Niczym Sherlock Holmes postanowiliśmy podążać ich tropem w poszukiwaniu fabryki, w której powstają…
    Jak się okazało nie było to aż trudne jak przypuszczaliśmy 😉 Około 1 km od głównej drogi otaczającej Siquijor, ukrytej wśród palmowego lasu, znaleźliśmy „JĄ”, małą rodzinną, fabrykę, gdzie wytwarzany jest olej kokosowy metodą „na zimno”!

    Przypuściliśmy szturm na teren fabryki i od razu skierowaliśmy nasze kroki do najbliższego budynku. Przywitała nas miła Pani, którą od razu zapytaliśmy o olej kokosowy. Jak się okazało mieliśmy podwójne szczęście ponieważ tego dnia odbywał się rytuał tłoczenia oleju! Pani była tak miła, że nawet nie musieliśmy pytać 🙂 od razu zaproponowała nam, że oprowadzi nas po całej linii produkcyjnej 🙂 opisała nam też cały przebieg procesu oraz odpowiadała na nasze absurdalne pytania 🙂

    Proces tłoczenia oleju kokosowego zaczyna się od obrania orzecha – trzeba oddzielić miąższ od skorupy. Miły Pan ze zdjęcia cały dzień łupie kokosa i obiera go z warstwy zewnętrznej. Każdy z was kto widział film „Cast Away” wie, że nie jest to łatwe zadanie. Przydały by się łyżwy. Jednak o nie ciężko na tej rajskiej wyspie. Zatem używane są bardziej tradycyjne sposoby jak na przykład maczeta 😉 Zatem szacun dla tego Pana, który cały dzień walczy z kokosami niczym Tom Hanks na bezludnej wyspie 😀

    Obrane kokosy trafiają na kolejne stanowisko, na którym wyluzowany Pan (w czarnej koszulce na zdjęciu powyżej) nadzoruje rozcinanie skorupy kokosa na dwie połowy aby dobrać się do miąższu.

    Miąższ trzeba zmielić. Do tego służy urządzenie na zdjęciu wyżej. Przy jego pomocy oddziela się miąższ od skorupy przy okazji mieląc go na wiórki.

    Jeśli mieliście okazję widzieć wnętrze świeżego kokosa to wiecie, że wiórki są mokre, trochę galaretowate. Trzeba je wysuszyć. W tej fabryce odbywa się to w sposób tradycyjny, na podgrzewanym stole. Panowie przy pomocy metalowych łopatek przesuwają wiórki po ciepłym stole aby przyspieszyć ich wysychanie. Cały proces odbywa się ręcznie! Ciekawostka: stół ogrzewany jest rozpalonym pod nim ogniskiem. Płonie tam zewnętrzna warstwa z kokosa. Nic się nie marnuje!

    Kiedy wiórki kokosowe są już wysuszone można przenieść je do „wyciskarki”. Jest to ręczna prasa – metalowa rura pusta w środku, posiadająca „dziurki” niczym sitko na całej swojej płaszczyźnie. Wiórki lądują w środku a potem … sami zobaczcie:

    … od dołu dociskane są plastykowym walcem i rura z wiórkami umieszczana jest w ręcznej „prasie”? 😉 Na zdjęciu widzicie jak pan poprzez walkę z dźwignią wyciska olej kokosowy (plastykowy walec od dołu dociska wiórki które puszczają olej). Proces wymaga nie lada siły, Pan często dociskał wkładając stopę w łańcuch, który widoczny jest obok prasy. „Lepsze niż siłownia!”



    I już, Mamy olej kokosowy!… z którego można zrobić takie cuda jak … Mydło! Tak!

    Byliśmy w szoku, kiedy naszym oczom ukazał się regał z gotowymi mydłami (niektóre były gotowe do użycia, inne jeszcze się suszyły).

    Jako, że Pani która nas oprowadzała okazała się bardzo miła i pomocna odwdzięczyliśmy się jej ofiarowując nasze mydełko 🙂 Co stało się pretekstem i wstępem do rozmowy o tworzonych przez nas mydłach „Biały Koteł”. Wymieniliśmy się naszymi doświadczeniami dotyczącymi procesu powstawania mydeł… Okazało się, że stosujemy podobne rozwiązania i metody 🙂

    Na koniec Pani poczęstowała nas pyszną wodą kokosową, prosto ze świeżego orzecha.

    Wyjechaliśmy z fabryki z kilkoma mydłami, które kupiliśmy na pamiątkę oraz butlą oleju kokosowego!

    A oto mydełka, które nabyliśmy drogą kupna w fabryce – to pomarańczowe jest z papają, to białe … bez papai 😀

    Jesteśmy mega szczęśliwi, że mogliśmy być świadkami powstawania oleju kokosowego. Niemniej cieszyła nas perspektywa, że tym wszystkim podzielimy się z Wami!!!