Przejdź do treści

Nowe etykiety, ta sama idea



    Zbliżamy się do otwarcia sklepu z naszymi mydłami.

    Cały czas udoskonalamy poszczególne elementy oferty, aby wystartować w jak najlepszym stylu!

    W tym wpisie przybliżę Wam historię etykiet.

    Zaczęliśmy od prostego wzoru etykiety z naszym logo. Historycznie pierwsze były etykiety które zabraliśmy na Filipiny (do znalezienia we wpisach na blogu).

    Etykiety składały się z szarego papieru Eco z odbitym stemplem oraz ręcznie wycinaną głową naszego Kitku.

    Możecie się domyślać, że wycinanie skalpelem ręcznie zajmowało długo;) pamiętam jak musiałem wyciąć 18 takich etykiet. Po 10 miałem dość 🙂

    Etykiety były na początku klejone na ciepły klej. Potem użyliśmy taśmy klejącej.

    Od początku nie chcieliśmy używać folii aby umożliwić mydłom oddychanie a Wam sprawdzanie zapachu bez konieczności otwierania (folia pojawiła się w kilku projektach demo i szybko z niej zrezygnowaliśmy).

    Etykiety z odbitym stemplem były nawet OK, jednak problem pojawiał się przy konieczności zamieszczenia składu mydła i innych informacji określonych w przepisach (tak, są regulacje określające co ma być na etykietach).

    Nie chcieliśmy iść w naklejki. Po prostu nie i już;)

    Stempel schowaliśmy do szuflady i rozpoczęliśmy zabawę z nadrukami z drukarki.

    Pierwsze projekty były dosyć proste i wykonane w poziomie (mydło owinięte etykietą w poziomie).

    Nadal w użyciu pozostawała taśma klejąca obustronnie.

    I w tym przypadku pojawił się problem. Mianowicie czasem taśma nie łapała jak powinna i etykieta się rozklejała. Po dobrym dociśnięciu pozostawała na miejscu. Zastanawiałem się jak wysokie temperatury wpłyną na klej. Czy w upalne lato ponownie się nie rozkleją?

    W międzyczasie wpadliśmy na pomysł rezygnacji z taśmy klejącej na rzecz …. Uwaga! … Kleju z mąki ziemniaczanej! Może pamiętacie czasy kiedy robiło się taki klej z mąki. Pamiętam, że kiedyś pomagałem mamie przy tapetowaniu i takich rozwiązań używaliśmy (wydaje mi się, że w przedszkolu też bawiłem się takim klejem ;)).

    Pomysłu z mąką nie testowaliśmy. Nastręczał on kilka problemów technicznych i nie tylko. Wpadliśmy na inny….

    …a może by tak użyć sznurka do przewiązania kostki?

    Główka zaczęła pracować i obmyślać jak to zrobić.

    Cały czas pracowałem w programie nad nowymi wzorami które pomieszczą wszelkie niezbędne informacje i będą atrakcyjne pod względem graficznym. Jednocześnie proste i zawierające wszelkie dane.

    W opracowaniu najnowszego pomysły pomógł mi Instagram. Zainspirowany pomysłem z zagranicy przygotowałem etykiety”w drugą stronę”. Nie poziomo ale pionowo.

    W ten sposób tracimy jedna „ściankę” na której można zamieścić informacje ale zyskujemy możliwość fajnego przewiązania sznurka!

    Co osiągamy: brak kleju to brak możliwości rozklejenia! Brak taśmy to mniej śmieci!

    Na nowych wzorach udało się zmieścić wszelkie informacje i jednocześnie wyeliminować problematyczne elementy! Yeah!

    Dodatkowo wspomnę, że znalazłem papier Eco z certyfikatem dopuszczenia do kontaktu z żywnością. Tak , tak. Sanepid nie śpi i lepiej pomyśleć i takich rozwiązaniach zamiast zwykłego papieru.

    Z ilości lajków i komentarzy na Insta i FB wnioskuje, że etykiety wam się podobają;)

    Agatce też 😉

    Do zobaczenia wkrótce!

    Stej tjuned!

    Grzenio